SNM

Zmiana siedziby SNM2023-10-29

więcej »

Wielkie podziękowania dla Pani Haliny2023-07-11

więcej »

Zmarł Zbigniew Ciechan2021-02-03

więcej »

zobacz wszystkie aktualności

Newsletter

Podaj nam swój e-mail, jeśli chcesz otrzymywać aktualności

Wychowanie Muzyczne » Czytelnia » Dni Animacji Kultury 2025

Dni Animacji Kultury 2025

Autor: Mirosław Grusiewicz

 

Od mniej więcej ośmiu lat pracuję w Instytucie Pedagogiki UMCS, gdzie mam przyjemność prowadzić zajęcia dla studentów animacji kultury. Pewnie o każdym kierunku studiów można powiedzieć, że jest specyficzny, wyjątkowy, nawet te same kierunki na różnych uczelniach są niepowtarzalne – taka jest specyfika szkolnictwa wyższego. Niemniej animacja kultury prowadzona w Lublinie w sposób szczególny wydaje mi się niezwykła i ciekawa. 

           

Program tego kierunku jest praktyczny, różnorodny, dostosowany do funkcjonujących specjalności i do różnorodnej grupy studentów. Na animację kultury aplikują osoby o odmiennych ambicjach, zainteresowaniach, doświadczeniach artystycznych i kulturalnych, co daje efekt synergii, wzajemnego uczenia się od siebie w różnych sytuacjach przez cały okres studiów. A tych sytuacji jest wiele. Prężnie działają studenckie koła artystyczno-naukowe, którym zdarza się organizować i prowadzić cotygodniowe wydarzenia kulturalne, studenci uczestniczą w licznych praktykach nie tylko w instytucjach Lublina, ale i związanych z wyjazdami krajowymi oraz zagranicznymi. Stałym punktem programu są dyplomy artystyczne na trzecim roku, które ogniskują wokół siebie studentów ze wszystkich roczników. 

           

Dorocznym wydarzeniem organizowanym przez studentów drugiego roku są Dni Animacji Kultury. W tym roku miały one miejsce nie tylko w przestrzeniach uniwersyteckich, ale również w miejskich instytucjach. W siedzibie Instytutu Pedagogiki UMCS były prezentowane wystawy fotograficzne przygotowane przez studentów specjalności multimedialnej oraz miały miejsce warsztaty „Robimy ziny: Tajemniczy ogród” i „Warsztaty szydełkowania − od podstaw”, które poprowadziły Anastas Krusińska, Paulina Zarzeka i Joanna Cygan. 

           

Punktem kulminacyjnym tegorocznych Dni Animacji Kultury były koncerty, pokazy artystyczne i pokazy mody oraz wystawy zorganizowane w godzinach popołudniowych i wieczornych 27 czerwca w Centrum Kultury w Lublinie. Wydarzenia otworzył Lubelsko-Lwowski Pokaz Mody „LL Fashion Art”, w którym zaprezentowano siedem kolekcji polskich i ukraińskich projektantów. Następnie w Wirydarzu Centrum Kultury rozpoczęła się część artystyczna studentów, po czym gościnnie wystąpiły zespoły Efekt Motyla i Szrot, a zakończył set DJ-a Piotra Rzeńcy.

           

W części artystycznej zaprezentowali się studenci i studentki kierunku animacja kultury UMCS: panie Aleksandra Cebula, Joanna Cygan, Angelika Czubla, Zofia Faluszczak, Martyna Flisiak, Maria Jarosz, Amelia Kiełbasa, Patrycja Klimaszewska, Aleksandra Łuszczki, Julia Moskal, Karolina Rożen, Marta Sobieszewska, Julia Stachura, Kamila Tokaj, Maja Wójcik, Marta Zając oraz panowie Filip Fabijański i Mateusz Franczak. To wydarzenie składało się z części tanecznej, muzycznej oraz teatralnej.

           

Na początku wystąpił zespół taneczny Źdźbła w choreografii Kamili Tokaj do piosenki Trava murava. Piosenka ta, pochodząca z podlaskiej tradycji ludowej, Polskich Kresów − dziś chyba najbardziej przynależna do białoruskiego Podlasia, ale może znana i śpiewana również na Ukrainie czy gdzieś na Wschodzie Polski − z treścią afirmującą życie człowieka, świat takim, jakim jest, i z międzykulturowym przesłaniem, była intrygującym, ciekawym wprowadzeniem. Dziewczęta ubrane w stroje nawiązujące do podlaskiej tradycji ludowej, w białe koszule soroczki, przyozdobione krawatami, wstążkami haftowanymi w geometryczne ornamenty, nadały pieśni epicki, trochę dramatyczny rys człowieka, który może i jest „źdźbłem w trawie”, ale chce formować swoje życie w autonomiczny sposób.

 

           

Następnie mogliśmy zobaczyć trzy autorskie choreograficzno-taneczne występy. Angelika Czubla zaprezentowała się w formie tanecznej, którą nazwała Złamane słowo, Maja Wójcik w występie Furtka, a Kamila Tokaj w Una cotta per te (Coś w tym jest). Były to trzy odrębne prezentacje, historie opowiadane różnymi stylami i technikami tanecznymi, choreograficznie dopracowane, z wieloma ciekawymi elementami wykorzystania ruchu, przestrzeni, z zaznaczoną scenografią, z dobranymi kostiumami.

 

            

           

Część muzyczną otworzył grupowy występ wokalny w składzie: Aleksandra Cebula, Zofia Faluszczak, Martyna Flisiak, Mateusz Franczak, Maria Jarosz, Amelia Kiełbasa, Julia Stachura, Marta Zając. Młodzi artyści wykonali piosenkę Nic do stracenia z repertuaru Mrozu. Piosenka mogłaby pełnić funkcję kultowej dla wszelkich młodych pokoleń, jak swego czasu Chcemy być sobą czy Autobiografia Perfektu bądź – wcześniej – Dziwny jest ten świat Czesława Niemena. Pięknym słowom o potrzebie prawdy, wspólnotowości, „przenoszeniu gór i biegu pod wiatr”, jako wyzwaniom do spełnienia, towarzyszy ładna oprawa muzyczna. W wykonaniu Mrozu całość poszła w kierunku popkulturowych szablonów, manier, które przesłaniają treść i znaczenie utworu. Zupełnie inną odsłonę mogliśmy usłyszeć i zobaczyć w aranżacji studentów animacji kultury. Dla mnie było to przede wszystkim bardzo młodzieńcze, szczere, autentyczne, bez udziwnień, był to wyraz ich radości, nadziei i pragnień.  

 

           

Na tym wieczorze wystąpili też solo z nagranymi akompaniamentami (półplaybackami) Amelia Kiełbasa, Zofia Faluszczak, Marta Zając, Martyna Flisiak oraz Mateusz Franczak w towarzystwie żeńskiego chóru.

           

Amelia Kiełbasa wykonała Sen o Victorii utwór zespołu Dżem, ze słowami napisanymi przez Ryszarda Riedla; piosenka ta w jego wykonaniu jest mocno zakorzeniona w pamięci społecznej. Z mojej perspektywy było to największe wyzwanie tego wieczoru. Jak ma zaśpiewać współczesna, młoda dziewczyna piosenkę, która w końcowych latach totalitarnego PRL-u wyrażała pragnienie wolności nie do odtworzenia dzisiaj i chyba nie do zrozumienia? Pragnienie to było społeczną imaginacją. Do tego Riedel, który zmagał się ze swoimi nałogami i nie potrafił się z nich wyzwolić, i jego zmęczony, chropowaty głos. Na dodatek cały utwór opiera się na jednej stale powtarzanej frazie muzycznej. Pani Amelia zrobiła to, co mogła zrobić najlepiej. W żadnej mierze nie naśladowała Ryszarda Riedla, był to jej Sen o Victorii: współczesny, mniej dramatyczny, mniej intensywny i uporczywy, co nie znaczy, że mniej ważny.

           

 

Niezmiernie ciekawą interpretację utworu Meli Koteluk Żurawie origami przedstawiła Zofia Faluszczak. Z typowo popowej kompozycji zrobiła zmysłową balladę o nieco orientalnym klimacie. Szczególne znaczenie w tej piosence młoda artystka nadała wysokim dźwiękom kończącym frazy, pięknie je wyciszała, lokując je na drugim planie, co wpływało na to, że jeszcze bardziej pozostawały w pamięci i tworzyły niepowtarzalną, baśniową atmosferę.

 

           

Marta Zając wprowadziła nas w klimaty jazzowe, soulowe i rhythm and bluesowe. Zaśpiewała dwie w miarę współczesne piosenki nawiązujące do muzyki lat 50., a mianowicie utwory Marka Ronsona i Amy Winehouse Valerie oraz Ariany Grande Jason’s Song. Pani Marta świetnie podkreśliła wspomniany klimat, swingowała, utwory delikatnie pulsowały rytmem, co też bardzo szybko udzieliło się publiczności.

 

           

Martyna Flisiak zaproponowała wieloautorski utwór, który najbardziej kojarzy się z Adele i Bruno Marsem – All I Ask (Wszystko, o co proszę). Było to kolejne wyzwanie. Z jednej strony takie przeboje wszyscy kochamy. Mają one dopracowane, bogate w warstwie muzycznej akompaniamenty. W zasadzie wystarczy ładnie je zaśpiewać, zbliżyć się do oryginału, a słuchając ich, uzupełnimy je wyobrażeniami wykonania Adele czy Bruno Marsa. Oczywiście jest to uproszczona interpretacja zjawiska. Dla tego typu kompozycji trudno jest tworzyć nowe interpretacje i zbliżyć się do oryginału. W swoim zarysie All I Ask to w sumie banalna melodia, tak naprawdę utwór tworzy genialne wykonanie Adele, jej ekscytujący, emocjonalny, wibrujący głos, wszystkie dźwięki przejściowe, melizmaty między głównymi nutami. Ogromne brawa dla pani Martyny świadczą o tym, że spełniła oczekiwania słuchaczy.

 

           

Mieliśmy też występ „rodzynka” Mateusza Franczaka, któremu towarzyszyły Joanna Cygan, Martyna Flisiak, Maria Jarosz i Julia Stachura. Usłyszeliśmy ironiczny przedwojenny foxtrot do słów Jerzego Nela i Ludwika Starskiego z muzyką Henryka Warsa Już taki jestem zimny drań. Wykonawcy zbudowali utwór na kontrastach, przedwojenny ancymonek i spryciarz był przechwalającym się safandułą, a „zimnymi draniami” były dziewczyny, które tryskały energią, pewnością siebie, zadziornością, tupetem. Utwór bawił i zachwycał.

           

 

W programie znalazła się również etiuda teatralna Świat według Plant w reżyserii Przemysława Krzyszczaka przy współpracy Zofii Faluszczak. Wystąpili w niej: Filip Fabijański, Amelia Kiełbasa, Julia Moskal, Mateusz Franczak, Karolina Rożen. Scenka była krytyką autorytarnych instytucji, systemów, w których, jak mawiał Ken Robinson, zamiast pomagać każdemu człowiekowi indywidualnie się rozwijać, zamiast pielęgnować to, co w nas najcenniejsze i najlepsze, wszystkich ludzi, jak w jednorodnej uprawie, jednakowo się „przycina”, „podlewa”, „nawozi”.

   

        

 

W tego typu wydarzeniach niezmiernie ważne dla powodzenia jest prowadzenie całości, czyli konferansjerka. To nie tylko zapowiadanie występów, ale tworzenie klimatu, narracji, to utrzymywanie kontaktu i dialogu z publicznością. Znakomicie z tym poradzili sobie: Barbara Bryczek, Zofia Faluszczak i Filip Fabijański.

           

Całość wymagała wielu przygotowań, zabiegów podejmowanych w ramach grupy studentów, dotyczących czasu, miejsca, programu, strojów, rekwizytów, dekoracji, uzgodnień z Centrum Kultury w Lublinie i z osobami ze Lwowa. Jedno zdanie poświęciłem pokazowi mody, a proszę sobie wyobrazić, ile pracy organizacyjnej to kosztowało, aby mogło dojść do skutku. Całość organizacji spoczywała na pięciu osobach, chociaż dyrekcja Centrum Kultury w Lublinie w sposób szczególny wyróżniła jedną, i to od niej zacznę. Organizatorami Dni Animacji Kultury 2025 roku byli: Amelia Kiełbasa, Barbara Bryczek, Zofia Faluszczak, Dawid Pawka i Dominika Rzepnicka. Do tego koordynacja poszczególnych sekcji spoczywała na następujących osobach: warsztaty − Angelika Czubla, wystawy − Alan Niedźwiedź, dekoracje − Barbara Bryczek, choreografia − Kamila Tokaj, sekcja wokalna − Weronika Grudzińska, sekcja performatywna − Przemysław Krzyszczak, Zofia Faluszczak, sekcja fotograficzna − Dawid Pawka, backstage − Dominika Rzepnicka. Z ramienia uczelni studentom pomagał dr Zbigniew Pakuła.

           

Poświęcam tyle uwagi i miejsca temu wydarzeniu nie tylko po to, żeby podziękować i pogratulować wykonawcom, artystom, organizatorom zarówno z uczelni, jak i z Centrum Kultury w Lublinie. Niewątpliwie zasługują na wielkie słowa uznania. Jest też w tym jednak i moja opowieść o współczesnej kulturze oraz edukacji kulturalnej. 

           

 

Mam stały kontakt ze studentami edukacji artystycznej, z jazzu i muzyki estradowej oraz animacji kultury. Jestem bywalcem organizowanych przez nich wydarzeń i ich koncertów. Zawodowi artyści czy muzycy mają przewagę warsztatową, ich koncerty idą w kierunku poprawności, nienaganności, perfekcji. Dość częstym zjawiskiem jest czerpanie wzorów z innych czy też naśladownictwo pewnych stylów, manier, zachowań, ja w tym też zawsze widzę element pokazania siebie, swoich możliwości, talentów. Niemniej koncerty „amatorów”, studentów animacji kultury, najczęściej do mnie bardziej trafiają. To, co ich wyróżnia, to nieunikanie, chęć podejmowania ważnych, trudnych tematów, poszukiwanie odpowiedzi na istotne pytania, a także szczerość wypowiedzi, ponieważ często opowiadają oni własne historie. Mają też świadomość współczesnych uwarunkowań rynkowych, dbają o wszystkie elementy przygotowywanego wydarzenia, takie jak reklama, zaproszenia, rekwizyty, dekoracje, stroje, oświetlenie, miejsca dla publiczności itp., itd.

           

Znając współczesnych studentów animacji kultury, ale i wydziałów artystycznych, mogę powiedzieć, że jestem spokojny o przyszłość naszego symbolicznego dziedzictwa. Kultura i sztuka będą w dobrych rękach.

 

Zdjęcia: Dawid Pawka