SNM

Zmiana siedziby SNM2023-10-29

więcej »

Wielkie podziękowania dla Pani Haliny2023-07-11

więcej »

Zmarł Zbigniew Ciechan2021-02-03

więcej »

zobacz wszystkie aktualności

Newsletter

Podaj nam swój e-mail, jeśli chcesz otrzymywać aktualności

Wychowanie Muzyczne » Czytelnia » Marii Przychodzińskiej troska o nauczycieli

Marii Przychodzińskiej troska o nauczycieli

Autor: Barbara Smoleńska-Zielińska

 

Z Marią Przychodzińską łączyły mnie więzy wieloletniej przyjaźni. Wiemy, że była wybitną profesor w dziedzinie edukacji muzycznej, a przy tym wyjątkowym człowiekiem. Jej bogata, złożona osobowość wykraczała daleko poza ramy stereotypu. Cechowała ją siła charakteru. Wystarczy wspomnieć, że już jako 16-letnia dziewczyna podejmowała się trudnych zadań jako łączniczka w czasie wojny. Obdarzona licznymi talentami: skończyła studia uniwersyteckie w dziedzinie prawa, kształciła piękny sopran u Matyldy Polińskiej-Lewickiej i Stanisławy Zawadzkiej, wreszcie z zapałem oddała się studiom na Wydziale Wychowania Muzycznego w warszawskiej PWSM (na przełomie lat 50. i 60.) I tej dziedzinie – edukacji muzycznej – poświęciła całe swoje życie.

 

Po studiach zatrudniona w macierzystej uczelni wyróżniała się głębokim rozumieniem sztuki – muzyki i psychiki dziecka. Intuicje młodej pedagog rychło znalazły potwierdzenie w doświadczeniach pracy z dziećmi, prowadzonych badaniach i eksperymentach. Podziwiałam ją, kiedy umiała znaleźć wspólny język z dziećmi, wprowadzając je poprzez różnorodne działania w świat muzyki, kiedy prowadziła wykłady, ale też kiedy czytałam jej mądre książki, łączące najwyższe naukowe kompetencje z głębią interpretacji, pięknym językiem.

 

Są to i podręczniki wychowania muzycznego dla dzieci i młodzieży, książki popularyzujące wiedzę, jak np. Zrozumieć muzykę, i fundamentalne prace naukowe, jak: Polskie koncepcje wychowania muzycznego. Tradycje – współczesność czy Wychowanie muzyczne – idee, treści, kierunki rozwoju. Te książki ciągle funkcjonują jako akademickie podręczniki. Ponadto napisała dziesiątki rozpraw naukowych i artykułów uzasadniających przełomowe zmiany w praktyce edukacji muzycznej w latach 70. Jej pionierskie prace osadzone w polskiej i europejskiej tradycji – myśli o edukacji – są próbą odpowiedzi na pytania o rolę sztuki w życiu współczesnego człowieka (dziecka), cechy tej sztuki, filozoficzne uzasadnienie sensu dzieła muzycznego, zjawiska tak mocno angażującego myśli i emocje. Taki był już jej doktorat pisany na Uniwersytecie Warszawskim pod kierunkiem Bogdana Suchodolskiego i powstała na jego gruncie ważna książka Muzyka i wychowanie. Ze środowiskiem uniwersyteckim skupionym wokół Bogdana Suchodolskiego i Ireny Wojnar była związana przez całe życie.

 

 

Badała praktyki edukacji muzycznej w Europie. Zainspirowana europejskimi systemami umuzykalniania: Émile’a Jaques’a-Dalcroze’a, Zoltána Kodálya, metodami Carla Orffa, z sukcesem wprowadzała nowe treści muzycznej edukacji do polskich szkół, tej problematyce poświęcała liczne badania. Wspomnijmy tylko, jedne z pierwszych, eksperymentalne badania (z Małgorzatą Komorowską, Ewą Lipską, Anną Trojanowską-Kaczmarską) z zakresu zintegrowanego wychowania estetycznego w klasach I–IV.

 

Jej dorobek jest imponujący, a przy tym spójny. Dziś za wcześnie na pełną ocenę tzw. polskiej koncepcji wychowania muzycznego sygnowanej Jej nazwiskiem. Sama Maria za najbardziej znaczącą jej cechę uznawała pluralizm treści i form kontaktów z muzyką. Uważała, że do muzyki mogą prowadzić różne drogi i śpiew, gra na instrumentach, zespołowe muzykowanie i ruch z muzyką (rytmika, taniec), gry dramatyczne, percepcja – ukierunkowane słuchanie muzyki, działania integrujące muzykę z innymi rodzajami sztuki. Głębokim uzasadnieniem dla różnorodności tych treści i form jest Jej późna książka Drogi do muzyki (współautorka Ewa Lipska).

 

We wczesnych latach 70. nadzieję na wdrożenie do szkół nowych treści i form edukacji muzycznej dawały powstające w tamtych latach instytuty: Instytut Programów Szkolnych (Ewa Lipska, Leokadia Jankowska), Instytut Kształcenia Nauczycieli (Maria Przychodzińska, Barbara Smoleńska), Instytut Badań nad Młodzieżą czy już wcześniej działający Instytut Badań Pedagogicznych (Andrzej Pytlak). Ich działania wspierał PZWS (potem WSiP), jedyna wówczas instytucja wydająca podręczniki szkolne. Zapał i inicjatywy redaktorki Wydawnictw Szkolnych i Pedagogicznych, Magdaleny Stokowskiej, blisko współpracującej z Instytutem Kształcenia Nauczycieli, zaowocowały wydaniem dwóch pełnych cykli podręczników dla wszystkich klas szkoły podstawowej i liceum.

 

 

Marię Przychodzińską poznałam w 1972 roku, kiedy to przyjęła mnie, jak mawiała później, „młodą hippiskę z ulicy”, do pracy w nowo powołanym Instytucie Kształcenia Nauczycieli do Pracowni Wychowania Estetycznego, którą kierowała. Działalność Instytutu, jak na tamte czasy, była bardzo bogata i różnorodna. Od początku były to rozmaite studia i kursy prowadzone dla różnych grup nauczycieli, a poświęcone nowym programom, podręcznikom, ich treściom (aktywnościom muzycznym dzieci – w ruchu, muzykowaniu, improwizacji, słuchaniu muzyki) i metodom pracy.

 

Pamiętam jak na kursie, jednym z pierwszych, dla nauczycieli-wizytatorów w Sulejówku, z zachwytem uczestniczyłam w poznawaniu nowych wówczas metod pracy z dziećmi (zwłaszcza tych dotyczących działań kreatywnych), nie znając ich wcześniej jako muzykolog i terminator edukacji w szkołach muzycznych I i II stopnia. Myślałam wówczas: jaka szkoda, że nie byłam edukowana według tych nowych metod i treści tak atrakcyjnych dla dzieci, choć nierzadko okazywało się, że trudnych dla nauczycieli. Na tym kursie mogli je poznawać w bezpośrednim, osobistym doświadczeniu. Podobny kurs odbył się w Grodzisku Mazowieckim, a później też trzytygodniowy w dalekim Raciborzu.

 

Instytut pod kierunkiem Marysi prowadził też studia przedmiotowo-metodyczne. Zgodnie z formalnym wymogiem nauczyciele-metodycy byli zobligowani do uczestniczenia raz na 5 lat w zajęciach takiego rocznego studium. Chodziło o przygotowanie ich do realizacji nowych programów, w tym do prowadzenia zespołów muzycznych w ramach zajęć pozalekcyjnych. Zajęcia (urozmaicane grą zespołów przygotowywanych przez nieodżałowanego Feliksa Kośnickiego z Akademii Muzycznej z Warszawy) odbywały się w Piotrkowie Trybunalskim, organizatorką była tam Elżbieta Jaborska. Brakowi nauczycieli próbowano w różny sposób zaradzić. W tymże Piotrkowie prowadzono zaoczne magisterskie studia pedagogiczne w zakresie nauczania początkowego dla nauczycieli już pracujących, a nie posiadających dyplomu szkoły wyższej. Inną formą było roczne studium dla nauczycieli muzyki, którzy mieli ukończony SN i znaczący dorobek zawodowy (zwłaszcza w zakresie kreatywnych form pracy z dziećmi bądź prowadzenia uczniowskich zespołów muzycznych) – zakończone egzaminem i dyplomem studiów równoważnych studiom wyższym.

 

Obok tych studiów obwarowanych formalnymi wymogami Instytut w osobie Marysi (ze mną jako „podwykonawczynią”) prowadził kursy wakacyjne, poświęcone wybranym treściom edukacji muzycznej, np. ruchowi z muzyką i twórczości muzycznej dzieci według É. Jacques’a-Dalcroze’a i C. Orffa (w Piotrkowie i Łodzi) czy nauce słuchania muzyki, wprowadzaniu dzieci i młodzieży w literaturę muzyczną w klasach I–IV, V–VIII, liceum ogólnokształcącym (Piotrków, Łowicz, Łódź). Maria miała też talent do skłaniania wybitnych osób, profesorów wyższych uczelni do prowadzenia zajęć w tych różnych formach kształcenia i doskonalenia nauczycieli, m.in.: Józefa Boka, Feliksa Kośnickiego, Stanisława Mrońskiego, Ewę Skowrońską-Lebecką, Urszulę Smoczyńską, Ewę Lipską, Ewę Marchwicką, Zbigniewa Ciechana, Wiesławę Pychyńską-Kindykiewicz.

 

 

Chyba jednak najważniejszym nurtem naszej pracy były ogólnopolskie konferencje – spotkania z metodykami pracującymi w ośrodkach wojewódzkich IKN/CDN, na ogół trzydniowe, odbywające się regularnie 2 – 3 razy w roku. Marysia, jako prowadząca, ofiarnie jeździła do Nowego Sącza, Bielska-Białej, Wisły, Rzeszowa, Puław, Skarżyska-Kamiennej, Gdańska, by wymienić tylko niektóre z tych ośrodków. Spotkania te były bardzo owocne i pouczające. Obok problematyki podstawowej (nowe programy, podręczniki, badania nad nimi) przyglądaliśmy się pracy nauczycieli z dziećmi w danym ośrodku. Najczęściej (na tle mizerii, szkolnej przeciętnej rzeczywistości, tamtych lat) były to klasy, zespoły, dzieci, nauczyciele ponadprzeciętni. Z podziwem obserwowaliśmy możliwości i osiągnięcia uczniów „zwykłych” szkół. Wystarczyło, że dzieci miały niezwykłych nauczycieli, jak np. Józefa Brodę, wówczas nauczyciela szkoły w Istebnej, czy małżeństwo Danielewiczów Danuty i Witolda, muzykologów z Poniatowej, prowadzących szkolne zespoły muzyki dawnej. Wszyscy razem z Marysią bardzo przeżywaliśmy te spotkania z dziećmi i ich pedagogami.

 

Konferencje miały charakter metodyczny, ale Instytut miał też aspiracje (i idące z nimi uprawnienia) instytucji naukowej, placówki badawczej. Marysia często podkreślała, że taką specyficzną trudnością badań w naszej dziedzinie jest wymóg „podwójnej kompetencji”: muzycznej i metodologicznej. Maria wiedziała, że muzykom podejmującym badania doskwierał brak znajomości metodologii, absolwentom uczelni pedagogicznych – brak dogłębnej znajomości samej materii muzyki.

 

Od początku lat 70. IKN w osobie Marysi, przy pomocy niżej podpisanej, prowadził comiesięczne seminaria poświęcone metodologii oraz wybranym tematom z teorii wychowania estetycznego, w tym muzycznego, np. teoriom przeżycia estetycznego czy wartościom muzyki. Pamiętam, jak biedziliśmy się nad mało wówczas znaną pracą Leonarda B. Meyera Emocja i znaczenie w muzyce (Kraków 1974). Marysia dzielnie prowadziła nas przez meandry tej lektury. Owocem dyskusji nad metodologią były dwa zeszyty naukowe IKN: Podstawy teoretyczne wychowania muzycznego (Warszawa 1984), Podstawy teoretyczne wychowania muzycznego. Metodologia badań (Warszawa 1986).

 

 

W ramach seminarium powstały pierwsze, prowadzone przez Marię, doktoraty: Jadwigi Kotarskiej (wpływ koncertów szkolnych na wrażliwość muzyczną młodzieży), Iwony Tomaszewskiej (temat motywów udziału uczniów w chórach szkolnych), Ewy Marchwickiej (związki między muzyczną aktywnością a percepcją muzyki) czy niżej podpisanej (percepcja wartości artystycznych muzyki przez młodzież liceów ogólnokształcących). Tu muszę wspomnieć Marysi pracę nad moim doktoratem i płynącą z niej dla mnie naukę. Marysia poświęcała mi dużo czasu nie tylko w ramach seminarium, ale i tego prywatnego w mieszkaniu na Waryńskiego. Kiedy już po napisaniu pracy zjawiłam się na progu Jej mieszkania z wielkim naręczem czerwonych róż, jakie wówczas można było kupić tylko na targu, na Polnej, Maria… „nakrzyczała” na mnie, mówiąc, że przecież pracowała ze mną z czystej przyjaźni, nie wymagając żadnych podarunków. Nasza przyjaźń rozwijała się powoli. Dziś ze wzruszeniem patrzę na dedykacje w Jej książkach. W pierwszej czytam: „Drogiej Pani Barbarze Smoleńskiej…”, w ostatniej: „Kochanej Basi…, Marysia”.

 

W seminariach uczestniczyło zwykle 20, 30 osób. Kiedy na jednym z nich o wartościach muzyki mówił wspaniały muzykolog i krytyk muzyczny Bohdan Pociej, sala ledwie pomieściła wszystkich chętnych (w tym Jacka Kaczmarskiego, nieżyjącego już barda, wówczas ucznia liceum). Seminaria z udziałem luminarzy świata nauki i sztuki cieszyły się sławą spotkań wyjątkowych, nawet elitarnych. Sięgające do dziedzin wspomagających edukację muzyczną, do filozofii, antropologii, estetyki, pedagogiki, istotnie wzbogacały świadomość nauczycieli.

 

Kiedy dziś przypominam sobie pracę w Instytucie (aż do jego likwidacji w 1991), zadziwia mnie ogrom działań podejmowanych przez Marysię, a firmowanych przez IKN/CDN. To jeszcze i przyznawanie „stopni specjalizacji zawodowej” i prowadzenie „samokształcenia kierowanego” NURT, czyli „nauczycielskiego uniwersytetu radiowo-telewizyjnego” w zakresie edukacji estetycznej.

 

 

Wreszcie chyba najbardziej ambitną formą doskonalenia nauczycieli, podjętą przez Akademię Muzyczną im. F. Chopina, ale przy współpracy IKN z prowadzącą Marią Przychodzińską, było Podyplomowe Studium Metodyki Wychowania Muzycznego dla nauczycieli akademickich. Współprowadzącą z ramienia AMFC została Małgorzata Komorowska (potem była nią niżej podpisana). Te dwuletnie studia obejmowały bardzo szeroki wachlarz: wykładów, seminariów (z podstaw teoretycznych edukacji muzycznej, analiz programów, treści nauczania) oraz warsztatów metodycznych. Chciałoby się rzec, że Studium było modelową i zarazem unikalną formą kształcenia nauczycieli. Bo jaka uczelnia może się pochwalić takimi wykładowcami – profesorami, jak: Irena Wojnar, Anna Czekanowska, Andrzej Strzałecki, Maria Manturzewska, Witold Rudziński, wśród nich Maria; redaktorami, jak: Bohdan Pociej, Tomasz Szachowski, Alojzy Andrzej Łuczak. Nadzwyczajne były też warsztaty czy to z rytmiki É. Jacques’a-Dalcroze’a, czy metod Kodálya, ruchu z muzyką według C. Orffa, czy gier dramatycznych, tańców ludowych, improwizacji, percepcji – słuchania muzyki. Prowadzili je wybitni znawcy przedmiotu, jak: Urszula Smoczyńska, Andrea Jaworska, Szabolcs Esztényi, Ewa Lipska, Małgorzata Komorowska, Jerzy Kurcz, Andrzej Wilk, Ewa Skowrońska-Lebecka, niżej podpisana.

 

Tak, trzeba powiedzieć, że Maria wiele lat poświęciła kształceniu nauczycieli. Z niezwykłym zaangażowaniem dzieliła się z nimi swoją wiedzą, muzycznymi fascynacjami. Chciała, żeby nauczyciel dużo o muzyce wiedział, ale i zachował, rozwijał swoją wrażliwość, muzyczną i przede wszystkim tę podstawową, empatyczną, w stosunku do drugiego człowieka. Troszczyła się o rozwój swoich podopiecznych i współpracowników. Prowadziła doktoraty (m.in. wspomniane wyżej), liczne prace magisterskie. Jak nikt inny umiała pobudzać do kreatywności, twórczego wysiłku. A przy tym były to autentyczne spotkania, nierzadko prowadzące do relacji przyjacielskich.

 

Sama Maria była nauczycielem, wykładowcą mistrzowskim. Przed wejściem na salę wydawała się kłębkiem nerwów. Ale przed audytorium emanowała spokojem, precyzyjnie wykładaną myślą, pięknie modulowanym głosem. Po wykładach lubiła się dzielić wrażeniami, wymieniać myśli i refleksje.

 

Marysia była osobą nietuzinkową pod każdym względem. Na spotkaniach z przyjaciółmi nierzadko puszczała wodze fantazji, wyobraźni. Tu dopiero w pełni ujawniał się Jej kobiecy czar, kiedy snuła barwne, fascynujące opowieści Szeherezady (jak je nazywała). Przysłuchiwaliśmy się im w zadumie, a wraz z nami jej koty Dyśka i Filip.

 

Wreszcie mężnie znosiła czas choroby, w którym towarzyszył jej ukochany, wieloletni partner Karol Stokowski, a w trudach codziennego życia pomagała Dorotka Kajak. Maria Przychodzińska pozostawiła nam wspaniałe dzieło, mądre książki, które nadal możemy czytać, analizować z nauczycielami, czerpiąc z nich inspirację, „kłócić” się z nimi. Na pewno i dziś zdolne są przemówić do tych o bardziej wrażliwym instrumentarium w sercu i w uchu.

 

 

 

 

Wykorzystane zdjęcia pochodzą ze zbiorów prywatnych i kolejno przedstawiają:

- Maria Przychodzińska, IV Lubelskie Forum Sztuka − Edukacja, Lublin 2007

- Maria Przychodzińska prezentuje swój podręcznik Bliżej muzyki, I Ogólnopolska Konferencja Metodyczna Nauczycieli Muzyki, Nałęczów 2009

- Maria Przychodzińska z Barbarą Smoleńską-Zielińską, I Ogólnopolska Konferencja Metodyczna Nauczycieli Muzyki, Nałęczów 2009

- Maria Przychodzińska wśród uczestników warsztatów metodycznych II Ogólnopolskiej Konferencji Metodycznej Nauczycieli Muzyki, Kazimierz Dolny 2010

- Obrady plenarne I Ogólnopolskiej Konferencji Metodycznej Nauczycieli Muzyki, Nałęczów 2009. W pierwszym rzędzie od prawej: Renata Gozdecka, Karol Stokowski, Maria Przychodzińska

- Maria Przychodzińska, VII Ogólnopolska Konferencja Metodyczna Nauczycieli Muzyki „Tradycja i współczesność”, Warszawa 2015

- Maria Przychodzińska z Karolem Stokowskim, IV Lubelskie Forum Sztuka − Edukacja, Lublin 2007